Strona główna
Harmonogram
Aktualne propozycje
Stałe propozycje
Grupy
Z życia ROZWIJALNI
Nasi partnerzy
Dla dzieci

 

 

 

 

 

 ROZWIJALNIA
Dom Twórczego Życia
ul. J. Chełmońskiego 30
51-630 Wrocław
 
 zobacz nas na mapie 
 e-mail: info@rozwijalnia.pl 
 tel. 0-71 348-60-30 
 






 

NASZE CAMINO DE SANTIAGO - relacja ze zmagań ducha z ciałem na ścieżkach słonecznej Hiszpanii

W czwartek 24 czerwca 2010 r. od 18.00 do 20.30  była okazja do wysłuchania - ilustrowanej pięknymi zdjęciami - relacji z niezwykłej wyprawy, którą odbyły: Barbara Wójcik, Ewa Gamero i Maika Kosińska.

 

Trzy kobiety w wieku balzakowskim, prawie każda z jakąś dolegliwością narządu ruchu wyruszyły do Hiszpanii w lipcu, tj. w jednym z najcieplejszych miesięcy w roku, by odbyć swoją pierwszą pieszą pielgrzymkę. Droga prowadziła z Jaca do Santiago de Compostela i liczyła 850 km, z czego na piechotę, w ciągu 2 miesięcy pokonały 660 km.

 

Do Santiago de Compostela wiedzie najstarszy szlak, którym od średniowiecza podążali pątnicy do grobu apostoła Jakuba. Prowadzi przez różne regiony Hiszpanii, znacznie różniące się pod względem krajobrazowym, narodowościowym i nie tylko.

 

Ruszyły spod granicy francusko-hiszpańskiej w Aragonii, gdzie długo towarzyszył im widok Pirenejów w śnieżnych czapkach. Tam trafiły do niezwykłego alberge w malowniczym Ares.

 

W Kraju Basków spotykały ostre separatystyczne napisy, a podczas spożywania menu del peregrinos piły jedno z najlepszych win na trasie.

 

Potem czekał je długi, męczący odcinek przez Kastylię i Leon, z wieloma niespodziankami. Na przemian zachwycały się tęczami, najpiękniejszymi jakie kiedykolwiek widziały i brodziły w sandałach pośród zwałów lodowatych gradowych kulek. Po drodze napotkały dwa krany: z jednego płynęła woda, z drugiego wino.

 

I wreszcie tajemnicza, zamglona Galicja, ze swymi kamiennymi wioskami, z przedziwnymi, prastarymi w formie horreo. Przechodziły przez ciemne, milczące, dębowe lasy. Z garbatych  drzew skapywała woda; kudłate dęby, pamiętające może druidów - swych kapłanów, zanurzone po pas we mgle stawały się baśniowymi straszydłami, niechętnie wpuszczającymi na swój teren obcych. Na ścieżkach w parowach panował chłód i wieczny wilgotny cień, nawet wtedy gdy słońce prażyło mocno.

 

W końcu ogromna radość, gdy na horyzoncie ujrzały miasto Santiago - cel wędrówki. I mistyczne chwile w katedrze, wśród tłumu - podobnie jak one znużonych - pielgrzymów ze wszystkich stron świata. 

 

Wspominają: Były po drodze dnie kryzysowe, długie godziny zwątpienia i chwile radosne, gdy pokonało się ciężki odcinek trasy, albo gdy trud owocował zachwycającym widokiem, było radosne zaskoczanie, gdy miasto przenosiło nas na chwilę w średniowieczną rzeczywistość. Było zabłądzenie i powrót na właściwą drogę, i intencje, które się niosło od początku, i niewygody, które doskwierały, ale nie zniechęcały, i spotkania z ludźmi nieznanymi a dziwnie bliskimi. Zobaczyłyśmy wielkie hiszpańskie katedry, których gotyk uchodzi za najpiękniejszy w świecie: w Burgos, w Leon, w Astordze. Napotykane na całej trasie, zagubione gdzieś pośród wzniesień samotne eremy, niektóre pamiętające templariuszy, wprawiały w zdziwienie i zadumę.

Na koniec dotarłyśmy na Kraniec Ziemi (Fisterra) i Przylądek Śmierci (Costa del Morte). A potem... trzeba było już pakować manatki.

 

Jakie wracały do domów? Czy "umarł stary człowiek"? Co w nich pozostało z tej wędrówki? Odpowiedzi na te pytania pozostaną własnością autorek i gremium, które z wielkim zainteresowaniem wysłuchało ich opowieści.  

 

(na podstawie tekstu Maiki Kosińskiej)

 

Poleć tę stronę zainteresowanym
Moje konto